… Stało się zupełnie tak, jak gdyby ktoś zrobił „pstryk” i wszystko zmieniło się. Sprawił to
nie tylko rozkoszny zapach, ale i światło – teraz lekko stłumione i… takie jakieś przytulne.
Całość była bardzo kawowa. Na ciemnobrązowej ladzie stały niebyt duże, ale pękate słoje
wypełnione po wierzch ziarenkami kawy we wszystkich chyba odcieniach brązu – od jasnych,
prawie jak pustynny piasek, poprzez brązowe jak czekolada aż do prawie czarnych. Zaś za
ladą stał starszy mężczyzna ubrany w… surdut! Wyglądał bardzo staroświecko, ale pasował
do atmosfery wnętrza. I to bardzo. Nieco pospiesznie złożył gazetę, którą przeglądał i tak
jakoś naturalnie, w sposób absolutnie niewymuszony odezwał się:
– Filiżanka kawy? Może z odrobiną cukru?
– Dziękuję – nieco zaskoczona wyjąkała dziewczyna. – Można tu kupić… kawę?
– Ależ oczywiście! – prawie krzyknął pan w surducie. – Przecież to kafeteria! Mam tu kawy
z Etiopii, Brazylii, Ghany, nawet i z Indochin i z Kolumbii. Wszystkie smaki, smaczki, nuty i
nutki… – uśmiechnął się nieco nawet zalotnie.
– Dziękuję. Mogę się rozejrzeć?
Oblicze pana w surducie wnet pojaśniało.
– Ależ oczywiście! – znów prawie wykrzyknął. – Proszę bardzo, proszę bardzo – zachęcił i
pociągnął mały łyk (pewnie kawy) z wielce filigranowej filiżanki.
Dziewczyna przeszła w głąb sklepu, gdzie niemal pod sufit stały regały zastawione słojami i
metalowymi puszkami. Na każdym pojemniku była etykietka z wykaligrafowanym napisem:
„Boliwia”, „Chile”, „Ruanda”, „Gwatemala”. Szła powoli i czytała. Nagle chyba coś jej
wpadło do głowy, bo odwróciła się i… Zaniemówiła! Nie było lady, stoliczka nakrytego
koronkową serwetą, dwu foteli. Nie było również uprzejmego pana w surducie. W ich
miejscu był kontuar z ekspresem do kawy, a za nim była kotara, zza której właśnie wyszedł
młody chłopak, wycierając ręce w ręcznik w kolorze kawy z mlekiem.
– Przepraszam, nie słyszałem, że ktoś wszedł. – usprawiedliwił się.
– Nie szkodzi, rozmawiałam właśnie z… z tym starszym panem…
– Mhm – mruknął chłopak. – W porządku, ale jestem tu sam. Absolutnie.
CIĄG DALSZY NASTĄPI…